Dlaczego zdecydowałem się napisać tę książkę

Kiedy zachorowałem, czułem się całkowicie zagubiony. Chociaż w głębi duszy wiedziałem, że wyzdrowieję, znalezienie informacji o tym co powinienem zrobić, było wyczerpujące. Po prostu nie miałem dość energii, aby poświęcić sporą część dnia na szukanie, ocenianie i ostatecznie testowanie tego co znalazłem. Niemniej jednak informacje były dostępne. Co do tego nie ma wątpliwości. Jednak zobaczenie, co zadziałało w moim przypadku, nie było łatwe. Poprawiło się, gdy po około dwóch, trzech tygodniach energia zaczęła wracać. Wcześniej musiałem wybierać, jeśli chodzi o dystrybucję jej ograniczonych zasobów. Trochę pracy, odpoczynku, czytania i w końcu trochę wyciszenia na relaks by pozwolić organizmowi działać.

Kiedy więc stanęłam na nogi i wszystko zaczęło wyglądać obiecująco, pomyślałam, że mogłabym uporządkować swoje notatki w rodzaj dziennika, którego szukałam. Niekoniecznie zaraz poradnik czy przepis na to, co robić, ale rodzaj przykładów do oceny, rozważenia i zastosowania, jeśli coś trafi we właściwy ton.

Zabrałem się do pracy i po kilku miesiącach miałem około 200 stron. Wydrukowałem kopię, która wyglądała imponująco, ale po tym, jak zacząłem ją czytać, nie było to dobre. Moja rodzina potwierdziła wszystko po próbie przebrnięcia przez to spłodziłem. To nie było to, czego chciałem. Za dużo i za skomplikowane. Czekałem więc na odpowiedni moment. Poprosiłem o wskazówki i pewnego dnia obudziłem się, wiedząc dokładnie, co robić. Następnie, w ciągu trzech tygodni, książka była gotowa. Było znacznie krócej i prościej. W końcu to, co odkryłem dzięki mojemu projektowi, było stosunkowo proste — proste idee powinny być łatwe do wyjaśnienia.

Następnie zabrałem się za projektowanie książki. Na pewno powinien to być poręczny format, mały, ale nie za mały - tom, który dobrze się trzyma i strony z wystarczającą ilością miejsca, aby móc oprzeć kciuki podczas trzymania go. Po kilku próbach i przejrzeniu naszej biblioteki (mamy dużo książek) wybrałem prosty rozmiar o szerokości 5,25 cala i wysokości 8 cali. Kiedy utworzyłem dokument w programie Adobe InDesign, okazało się, że potrzebuję około stu stron, aby zmieścić się w ilości, która znowu była niezłym, łatwym do zarządzania rozmiarem. W pewnym momencie wygląd poszedł w zupełnie innym kierunku, wyraźnie spełniając moje aspiracje projektowe (ego), ale po obejrzeniu dużej czcionki, kilku diagramów i szkiców porzuciłem to. Zbyt skomplikowane. W końcu znalazłem idealne liternictwo – Dante, staromodny krój szeryfowy z połowy XX wieku, zaprojektowany przez Giovanniego Mardersteiga, pierwotnie do użytku przez Officina Bodoni – jego drukarnię mieszczącą się w Weronie we Włoszech, słynącą z druku książek najwyższej jakości i najlepsze rzemiosło. Jest to czcionka szeryfowa, na którą wpływ miały kroje zaprojektoeane przez Francesco Griffo, używane w latach 1449-1516. W zestawieniu z Dax, humanistycznym krojem bezszeryfowym zaprojektowanym przez Hansa Reichela, którego użyłem w pakiecie identyfikacyjnym dla mojego studia projektowego emplus. Cóż mogę powiedzieć - lubię typografię.

Byłem gotów podzielić się nim z kilkoma przyjaciółmi i zasięgnąć ich opinii. Dla wszystkich z nich było to duże zaskoczenie. Książka oczywiście, ale tym bardziej, że byłem chory. O moim zetknięciu z reumatoidalnym zapaleniem stawów nikt oprócz żony i syna nie wiedział. Odbiór był bardzo pozytywny. Jednak pojawiła się sugestia, że ​​być może jakieś podsumowanie dodane na końcu dałoby czytelnikowi ogólne spojrzenie na mój projekt. Zabrałem się więc do pracy i tak powstał rozdział „patrząc wstecz”. I to wszystko.

Teraz, patrząc wstecz, wiem, że posiadanie takiej książki niewątpliwie dodałoby mi pewności siebie i nadziei. Informacje są dostępne, ale trudno jest je znaleźć gdy się jest w stresowej sytuacji. To nie jest książka medyczna, ani przewodnik, ani przepis. Ale mam nadzieję, że moja podróż, pomimo zmagań, rzuci pozytywne światło na to, jakie mamy niesamowite szczęście że żyjemy, a nasze samoleczące i samoregulujące się ciała są pełne niespodzianek. Przynajmniej tak to widzę.

Previous
Previous

Grudniowe pływanie

Next
Next

Wszystko jest ważne - każdy szczegół ma znaczenie.